Załoga polsko-australijska, uczestnicząca w mistrzostwach świata 61. Pucharze Gordona Bennetta - mistrzostwach świata balonów gazowych w lotach długodystansowych - miała przymusowe lądowanie na prywatnej posesji w Szubinie.
Balon Australii 1 wystartował, tak jak 20 innych załóg, w sobotni ranek z Gruyères koło Fryburga w Szwajcarii. Po przeleceniu 1044 km Dariusz Brzozowski i Stece Griffin natrafili na zderzeniu dwóch prądów powietrza, które zmusiły ich do lądowania. Byli akurat, po godzinie 17.00, nad Szubinem.
Spadli na jedną z posesji przy ul. Wiejskiej, u zbiegu z Prusa. Kosz osiadł na trawie, a balon oparł się o drzewa przy domu. Ani Polak, ani Australijczyk nie ucierpieli. Sami zakręcili dopływ gazu z butli do czaszy balonu.
Dwa zastępy strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Szubinie zabezpieczyły miejsce zdarzenia. Strażacy wygrodzili strefę bezpieczeństwa i przy użyciu podnośnika zajęli się zdjęciem czaszy balonu, po uprzednim ulotnieniu się mieszaniny gazów z tejże czaszy.
- Balonem lecieli 54-letni Polak i 54-letni Australijczyk - mówi mł. asp. Justyna Andrzejewska, oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Nakle nad Notecią. - Lot był ze Szwajcarii do Białegostoku. Na skutek turbulencji powietrza balon zaczął opadać. Załoga chciała wylądować na polu, ale balon tak szybko opadał, że kosz uderzył o budynek i w efekcie balon spadł na przydomowy ogródek. Mężczyźni, którzy nim lecieli byli trzeźwi. Na miejscu zostali też przebadani przez zespół ratownictwa medycznego. Nic im się nie stało.
?
[ALERT]1504979333758[/ALERT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz